- Lecisz do Tajlandii i nic mi nie powiedziałaś? - fuknął urażony, podnosząc się z mojego łóżka. Stanęłam przed nim. Górował nade mną wzrostem. Czułam się teraz, jak małe dziecko. - A na dodatek mnie sprawdzasz. Nie mogłaś zaczekać, aż sam ci coś powiem na temat Chanel i Samanty?
- Potrzebuję odpoczynku. Ty także miałeś prawo mnie sprawdzić. A po twoim zachowaniu wnioskuję, że na pewno to zrobiłeś. Nie wykazałeś zainteresowania tym, co powiedziałam ci w samochodzie, bo już to wiedziałeś. - burknęłam, zakładając ręce na klatce piersiowej. Jak on mógł się tak zachowywać?
- Od czego chcesz odpocząć? Bo gdyby nie ode mnie, powiedziałabyś, że potrzebujesz wakacji i lecimy razem. Uciekasz. A prosiłem, abyś nie wychodziła, bo nabierzesz wątpliwości. - mruknął, zbliżając się do mnie. Wiedziałam, jak to się skończy. Będzie grzeczny, abym ja uwierzyła we wszystko i wróciła z nim do penthouse'u.
- Nie zbliżaj się do mnie. - warknęłam, odpychając go, ale on złapał mocno moje nadgarstki i przyciągnął do siebie, zamykając w szczelnym uścisku.
- Uspokój się, Natalie. - wymamrotał, kołysząc naszymi ciałami. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie ciemnoszare dresy i czarną bokserkę, która perfekcyjnie podkreślała jego opaleniznę. Widziałam kilka tatuaży i jego potwornie szerokie ramiona. Byłam zauroczona jego wyglądem. Szatyn ujął dwoma palcami moją brodę i uniósł moją twarz ku górze. Ucałował subtelnie moje wargi, a następnie powiedział. - Nie będziemy się już kłócić, tak? Przestaniesz przede mną uciekać. Jeśli potrzebujesz czasu dla siebie, to dobrze. Nie będę wchodził ci w drogę, ale pozwól, że jutro odwiozę cię na lotnisko. Będziesz do mnie dzwonić i nie pozwolisz się tam nikomu podrywać. Do tego czasu studio będzie skończone.
- Mam rzucić swoją dotychczasową pracę? - spytałam, splatając ręce na jego karku. Justin przesunął swoje dłonie na moje biodra i gdy się odchylałam, mocno mnie trzymał, abym nie upadła.
- Byłoby najlepiej. - odparł, uśmiechając się. Potarł czubkiem nosa o mój nos, po czym dodał. - Mam pomysł. Wrócisz z Tajlandii i polecimy gdzieś razem, na kilka dni.
Tak naprawdę nie chcę nigdzie lecieć bez niego. To będzie straszne. Chociaż go wcale nie znam, przywiązuję się z każdym dniem coraz bardziej do niego.
- Pomyślimy o tym później. Muszę zacząć się pakować. - wymruczałam. Justin musnął moją szyję i pokiwał głową.
- Ja w tym czasie odpiszę na kilka mejli. - powiedział i usiadł na moim łóżku. Zdjął koszulkę, przez co prawie umarłam, a później wyjął z torby laptopa i zaczął skupiać się na swojej pracy. - Mogę zrobić sobie kawę?
- Zaraz ci przyniosę. - uśmiechnęłam się, wybiegając z pokoju. Justin był najprzystojniejszym facetem na świecie, a ja nie mogłam tego zaakceptować. Gdy kawa była już gotowa, a ja odpowiedziałam na kilka głupich pytań Jamie i Jake'a i przy okazji ochłonęłam, wróciłam do szatyna. Był całkowicie pochłonięty tym, co robił. Uśmiechnęłam się, zamykając cicho drzwi. Bieber zerknął na mnie, wziął kawę, którą chwilę później odstawił na nocną szafkę, przesunął laptop na bok i pociągnął mnie na swoje kolana.
- Będę za tobą bardzo tęsknił. - szepnął, wsuwając palce pomiędzy moje włosy. Uśmiechnęłam się, przygryzając lekko dolną wargę. - Chcę, żebyś wiedziała, że ostatnio nie mogę się skupić na niczym innym, jak tylko na tobie. Mogę być na tyle zdesperowany, że znajdę cię nawet w Tajlandii, skarbie.
- Nie rób tego, Justin. Przyda nam się chwila rozłąki. Teraz cały czas spędzamy razem. Jeśli nie znajdziesz sobie żadnej innej przez ten czas, będziemy wiedzieli, że to wszystko ma sens.
- Obiecujesz, że będziesz grzeczna? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
- Postaram się nie rozrabiać. A teraz wracaj do pracy. Na mnie czekają walizki. - powiedziałam, idąc do niewielkiej garderoby. Wrzuciłam kilka par krótkich spodenek, dwa stroje kąpielowe, całą masę koszulek, bieliznę. Gdy byłam w łazience i pakowałam kosmetyki, oraz wszelkie inne potrzebne rzeczy na wyjazd, Justin odebrał telefon. Nerwowo spacerował po pokoju. Niezbyt dokładnie słyszałam jego wypowiedzi. Wyrzucał z siebie strzępki zdań. Na dodatek był wkurzony. Zapięłam kosmetyczkę i chcąc przedostać się ponownie do garderoby, musiałam wejść do pokoju. Bieber nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Dalej prowadził konwersację. Przez chwilę myślałam, że chodzi o jego pracę, ale zdrętwiałam słysząc jego następne zdanie.
- Dobrze, Sam. Zaraz do ciebie przyjadę. - westchnął cicho, po czym się rozłączył. Wszedł tuż za mną do garderoby. Klęczałam teraz nad walizką, plecami do niego. Kimkolwiek była ta kobieta, już jej nie lubiłam. Widziałam na zdjęciach, że klei się do niego. Na dodatek wyglądała, jak suka i była jakieś pięć, może sześć lat starsza od Justina. Wiedziałam, że chce go mieć tylko dla siebie. Tym bardziej, że wyszły moje zdjęcia i Biebera. Może i nie miała pojęcia, kim jestem, ale to, że Justin kogoś ma, wystarczało w zupełności. Justin klęknął obok mnie i ujął moją twarz w dłonie. Mocno pocałował mnie w usta i oznajmił. - Muszę jechać na chwilę do Samanty. Z nią bywa różnie i mogę równie dobrze wrócić w nocy. Nie martw się niczym. Na pewno odwiozę cię na lotnisko, maluszku.
Skinęłam głową i przytuliłam go na pożegnanie.
*
- Hej, co się stało? - spytała Jamie, siadając obok. Objęła mnie i mocno przytuliła. Wtedy się rozpłakałam. - To przez tego dupka? Co zrobił?
- Obiecał mi, że przyjedzie, ale tego nie zrobił. Miał nas odwieźć na lotnisko, ale wolał uprawiać seks ze swoją przyjaciółeczką. To tak strasznie boli, Jamie. - szepnęłam, cicho łkając. Ona pocieszająco pocierała moje plecy.
- Nie płacz, nie jest tego wart. On i Jake niczym się nie różnią. Chociaż tamten pieprzy mnie i trzyma się tylko tego.
- Dzięki za pocieszenie. - burknęłam, ocierając policzki. Jamie zaśmiała się uroczo.
- Bierz się w garść. Jesteśmy w niebie. Szykuj się i uderzamy na imprezę.
- Jeśli znowu będziemy cholernie pijane i trafimy na okładkę jakiegoś brukowca, to moja matka nas pozabija. - jęknęłam, uśmiechając się lekko. Jamie była osobą, która jako jedyna w magiczny sposób poprawiała mi humor.
- Oj, kiciu. Sama przyznasz, że dobrze się wtedy bawiłyśmy, prawda? Prawda. A teraz bierz prysznic i wskakuj w jakąś odlotową kieckę. - blondynka ochoczo klasnęła w dłonie.
- Sugerujesz, że śmierdzę?
- Odrobinę. Możesz tym odstraszyć potencjalnych kolesi. - mrugnęła do mnie, a gdy wstałam, klepnęła mnie w tyłek i popchnęła w kierunku łazienki. Zdecydowałam się wyłączyć telefon na cały pobyt tutaj, aby się nie denerwować. Przed tym, pozwoliłam wysłać Jamie smsa do Justina. Pisała oczywiście, jako ona. Kazała mu się odwalić, a dokładniej, spierdalać. Niby on nie obiecywał mi wielkiej miłości, ale to nie ja biegałam za nim, a on za mną i to nie ja jemu kazałam być grzeczna, tylko on mi. Później przełamałam kartę i wyrzuciłam ją do śmieci. A telefon zamierzałam oddać pierwszej lepszej napotkanej tu osobie. Nie chciałam, żeby Justin próbował mnie namierzyć.
- Zanim gdziekolwiek pójdziemy, musimy znaleźć sklep z telefonami. Potrzebuję nowego.
Jamie kiwnęła głową i poszła wziąć prysznic. W tym czasie upięłam włosy w kok, wsunęłam na swoje ciało czarną sukienkę w kwiaty, która od pasa w dół była mocno rozkloszowana, a do tego dobrałam czerwone koturny. Zdecydowałam się również na czarną ramoneskę, gdyby później zrobiło się chłodniej.
*
Nie miałam pojęcia, która była godzina. Przed pójściem do klubu, kupiłam nowego iPhone'a i schowałam go głęboko w torebce, aby przypadkiem nie zgubić. Nie płaciłam nigdzie swoją kartą kredytową, bo przez to Justin również mógł mnie namierzyć. On nie był normalną osobą, a ja chciałam się od niego uwolnić. Tak pijana, jak w tej chwili, nie byłam nawet wtedy, gdy trafiłyśmy z Jamie na okładkę jakiejś gazety. Przez dłuższy czas tańczyłam na barze, a wokół mnie pojawiali się coraz to nowsi faceci. Co jakiś czas, ktoś błyskał mi fleszem po oczach, ale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam się dobrze bawić i zapomnieć o wyczynie Justina.
Hmm no muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się tego.
OdpowiedzUsuńTrochę krótki ten rozdział no ale to nic i tak mam ochotę na dalszą część tej historii.
OdpowiedzUsuńYH ciekawe jak zachowa się Bieber
OdpowiedzUsuńWątek ze zdradą z jego strony?
OdpowiedzUsuńSpoko :)
OdpowiedzUsuńWięcej :D
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna ta historia *.*
OdpowiedzUsuńMm ciekawe co będzie dalej..
OdpowiedzUsuńświetny ♡
OdpowiedzUsuńJedziemy dalej.
OdpowiedzUsuńCałkiem spoko ta twoja historia
OdpowiedzUsuńMooooore
OdpowiedzUsuńWięcej, dalej :D
OdpowiedzUsuńFajne
OdpowiedzUsuńCzy mi się wydaje czy ten rozdział jest wyjątkowo krótki nie to żeby coś ale historia jest ok.
OdpowiedzUsuńŁadnie ^.^
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńGratulcje! Zostałaś nominowana do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńWięcej informacji: http://carter-evans.blogspot.com/