piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział czwarty.

Długo stałam jeszcze tak wtulona w Justina. Marcus podniósł się, otarł krew z twarzy i chwiejnym krokiem wyszedł z siłowni.
- Wróć ze mną do domu, maleńka. Tam możemy ćwiczyć, ile tylko zechcesz. - mruknął, obejmując moją twarz dłońmi. Jego palce wślizgnęły się między moje włosy. - Tam będziesz bezpieczna.
- Dobrze. - odparłam, wtulając się w niego. - Nadal nie mogę uwierzyć, że dostałam kogoś takiego, jak ty. To jest nierealne.
- Czego nie możesz zrozumieć, Natalie? Co jest takiego, co nas poróżnia? Wiem, że nie chcesz moich pieniędzy, bo masz własne. Pracujesz tak samo, jak ja. Niewiele wiemy o sobie, ale to się zmieni w najbliższym czasie.
- Jesteś pieprzonym ideałem, Justin. Widzę, jak patrzą na ciebie kobiety, które cię otaczają. To jest nierealne. Spójrz tylko na mnie.
- Patrzę i wiesz, co widzę? Młodą, piękną kobietę, z wieloma możliwościami. Jesteś tak cudowna, tak inteligentna, śliczna, że nie wyobrażam sobie, by mogło zabraknąć cię w moim życiu. Czuję, że to mi się nigdy nie znudzi. Chcę i muszę cię chronić przed wszystkim. Pragnę cię, Natalie.
Westchnęłam, uśmiechając się. Uwielbiałam, gdy do mnie mówił. Koncentrowałam się na wszystkim, co było z nim związane. Gdy znaleźliśmy się już w samochodzie Justina, postanowiłam się odezwać.
- Możesz powiedzieć mi coś o sobie? - zerknęłam na niego, zapinając pas bezpieczeństwa. Justin odpalił silnik samochodu i nerwowo zacisnął dłonie na kierownicy.
 - To zależy, co chcesz wiedzieć. - mruknął osowiale, wycofując samochód z parkingu. Nigdy wcześniej nie widziałam, jak prowadzi. Wyglądał tak seksownie, gdy skupiał się na drodze.
- Na przykład skąd pochodzisz, jak to się stało, że tak wiele osiągnąłeś, co lubisz najbardziej.
- Jestem z Nowego Jorku. Moi rodzice mieszkają na Manhattanie, niedaleko ciebie. Studiowałem prawo, ale to kompletnie nie moja bajka i zrezygnowałem na drugim roku. Mój ojciec był wściekły i zawiedziony. Dostałem dwie firmy od niego na próbę. Gdybym się nie sprawdził, musiałbym wrócić z powrotem na Harvard. Zarobione pieniądze zaoszczędziłem, zacząłem kupować nowe firmy, poszerzać horyzonty. To tyle, jeśli chodzi o moją pracę. Lubię sztukę i kino. I lubię też spędzać czas z tobą. - uśmiechnął się, po czym ujął swoją dłonią moją.
- Przez kilka pierwszych lat, gdy moja matka zaczynała dopiero swoją karierę, mieszkałam z ojcem w Karolinie Północnej. Potem ona sobie o mnie przypomniała i zabrała mnie do Nowego Jorku. Poznałam Eliota i Jamie. Zaczęłam studiować fotografię, a potem wylądowałam w Elle.
- Lubię twoją mamę. Jest świetnym kompanem. Kiedyś pracowaliśmy przy wspólnej kampanii. Próbowała mnie przekonać do spotkania z tobą, ale odmawiałem. Teraz bardzo tego żałuję.
Moja matka chciała, żebym spotykała się z Justinem? Moje policzki oblał delikatny rumieniec, na co Justin wesoło się zaśmiał.
- Miałem wtedy kogoś. Chanel popełniła samobójstwo, była w drugim miesiącu ciąży. Nie wiedziałem o tym. Nikt nie wie, dlaczego odeszła. - westchnął. Jego nerwowe zachowanie sprawiało, że nie wierzyłam do końca w to, co mówi. Chanel zabiła się, bo miała powód, który szatyn świetnie znał, ale nie chciał mi o tym mówić.
- Przykro mi z jej powodu.
- Mnie nie. Z pewnością i tak byśmy się rozstali. To nie była ta odpowiednia. - wzruszył beznamiętnie ramionami. Odniosłam wrażenie, że w ten sposób chce uciąć ten niewygodny temat. Będę musiała poprosić mojego dawnego przyjaciela Harrego, aby trochę powęszył. Jeśli Justin mnie nie poinformuje, sama się dowiem. - Zostaniesz dziś u mnie na noc? Bardzo bym tego chciał.
- Nie wiem, czy jest to najlepszy pomysł. Wtedy opuszczę kolejny dzień pracy. Poza tym, Jamie mnie teraz potrzebuję. Zjem z tobą kolację i wrócę do siebie.
- Przełożę telekonferencję i odwiozę cię do domu. Dałem wolne swojemu szoferowi, aby nigdzie się tu nie kręcił i nam nie przeszkadzał. - Bieber cmoknął mnie w skroń i pociągnął w kierunku windy. To był zły pomysł. Chciałam mu powiedzieć, że dostanę się sama do domu, ale on przycisnął mnie do ściany, wsunął dłonie pod moje uda i natarł swoim kroczem na moje. Winda cicho zapiszczała i się zatrzymała. Byliśmy dopiero pomiędzy 8, a 9 piętrem. Czy to możliwe, aby w tak drogim budynku, coś się zepsuło?
- Zatrzymałem ją. - wymruczał szatyn, jakby wyczuł, że się nad tym zastanawiam. Objęłam dłońmi jego szyję i mocniej oplotłam nogami jego biodra. Miał na sobie ten sam garnitur, który ubrał, gdy wychodziłam wcześniej od niego z domu. Spodnie delikatnie osunęły się w dół, ukazując bieliznę od Calvina Kleina. Uśmiechnęłam się, rozpinając powoli jego koszulę. Bieber łapczywie muskał moje usta.

*

Justin dosyć długo upierał się przy tym, że mam zostać u niego. Twierdził, że mogę nabrać wątpliwości, co do naszej znajomości. I tu się nie mylił. Tuż po opuszczeniu jego eleganckiego penthouse'a, zaczęłam się zastanawiać, jak mogę dopuszczać do tego wszystkiego. Justin chce ode mnie seksu. Przynajmniej tak mi się wydawało. Bo albo uprawialiśmy seks, albo przed nim uciekałam. Nie robiliśmy nic innego. Gdy dotarłam do mieszkania, którego dzieliłam z Jamie, postanowiłam wziąć sobie urlop. Potrzebowałam teraz odpoczynku. Wtargnęłam do pokoju James, aby oznajmić jej, że wyjeżdżamy na wakacje. Zastałam ją z Jakem. Kochali się. Po cichu wycofałam się z pomieszczenia i poszłam do siebie. Wyjęłam telefon z torby i położyłam go na szafce nocnej. Justin dzwonił do mnie dwukrotnie. Przecież miałam go poinformować o tym, że wróciłam do domu. Napisałam mu tylko smsa. Gdybym zadzwoniła, wyczułby, że coś nie gra i od razu tu przyjechał. Więc powiedziałam, że jestem już w domu, jestem cała i idę spać. Życzył mi dobrej nocy, ale już nie odpowiedziałam. Idąc do łazienki, zabrałam ze sobą laptop. I ja i Jamie potrzebowałyśmy miejsca, w którym mogłybyśmy leżeć nad basenem i się wygrzewać. Do tego miałam nadzieję, na ciekawe zakątki, które utkną mi w pamięci na dłużej. Zarezerwowałam nam bilety do Tajlandii. Byłam kilka razy w Azji razem z moją matką, która ciągle podróżowała po świecie. Tam spokojnie mogłam pomyśleć nad tym, czego chcę i jak dalej będzie wyglądało to, co jest między mną, a Bieberem. Samolot miałyśmy jutro o 19:06. W google wpisałam 'Justin Bieber' i włączałam wszystkie artykuły, które się wyświetliły, po kolei. W jednym było moje zdjęcie moje i Justina, jak wychodziliśmy z siłowni. Miałam bluzę szatyna na sobie, a duży kaptur opadał mi na twarz. Byłam pochylona. Na innym, Justin wynosił mnie z klubu. Byłam okryta jego kurtką, więc również nikt nie mógł wiedzieć, że tam na tym zdjęciu jestem ja. Autor tego tekstu zastanawiał się nad tym, kim jestem. Wiązał Justina z jakąś kobietą, której nie znałam, ale byli na wspólnym zdjęciu. W internecie znalazłam jeszcze kilka innych ich wspólnych zdjęć. Musieli dobrze się znać, ponieważ było kilka fotek, gdy się przytulają, całują w policzek i tym podobne. Dokopałam się też do artykułów na temat Chanel. Była piękna. Miała włosy w odcieniu ciemnego blondu, była wysoka, szczupła i mogła się szczycić nienagannymi kształtami. Justin na każdym zdjęciu patrzył na nią z miłością. Były również zdjęcia pobitej Chanel. Czy to możliwe, żeby Justin jej to zrobił? Jakiś potwór zrobił zdjęcie Chanel, gdy leżała na chodniku. Musiała wyskoczyć z okna. Było to miejsca przy budynku, w którym mieszkał Justin. Wzdrygnęłam się. Uznałam, że na dziś wystarczy mi wieści ze świata Justina. Wyszłam z nieco chłodnej już wody i owinęłam swoje ciało ręcznikiem. Ubrałam na siebie długi t-shirt i stringi, a następnie zeszłam na dół. W kuchni Jamie i Jake pili kawę.
- Lecimy jutro do Tajlandii. - oznajmiłam, nalewając sobie cieczy do kubka. Jamie niemalże się zachłysnęła. 
- Super. Mogłaś mi o tym powiedzieć jutro rano.
- Dopiero zarezerwowałam bilety. Jeśli nie chcesz, zaproszę Eliota. - mruknęłam, siadając na barowym krześle, na przeciwko Jake'a.
- Jasne, że lecę z tobą. Tylko się wygłupiam. - puściła mi oczko, po czym zachichotała wesoło. Cała James.
- Justin powiedział dziś matce, że jutro będziesz z nim na przyjęciu ogrodowym.
- Nie wspominał mi nic o tym. A zresztą, muszę trochę odpocząć. To wszystko za szybko się dzieje.
- Jego była wyskoczyła z okna, bo nie mogła znieść jego nadopiekuńczości i zaborczości. Ty wylatujesz z kraju. Justin musi być fatalnym facetem.
- Lubię go, ale to jest za wiele, jak dla mnie. On jest zbyt perfekcyjny. 
- Słyszałem, że buduje dla ciebie studio fotograficzne. - rzucił Jake z ironicznym uśmieszkiem. Mentalnie uderzyłam się w czoło. 
- Koleś, którego znasz dwa, trzy dni, buduje dla ciebie studio, a ty uciekasz?
- Lepiej sprawdź, czy do ciebie nie dzwonił. Nie odbierzesz telefonu w ciągu dziesięciu minut, a on tu zaraz będzie.
- Powiedziałam mu, że idę spać. Chyba nie zachce mu się nocnych odwiedzin.
- Ten frajer właśnie parkuje samochód na podjeździe. - zaśmiał się Jake, spokojnie upijając łyk kawy. Nerwowo potarłam swoje dłonie, wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi.

***
I jak? Znowu dziękuję za tak dużą liczbę komentarzy. Mam nadzieję, że teraz znowu przybędzie czytelników i każdy zostawi coś po sobie. To od Was zależy, kiedy dodam nowy rozdział. Im więcej komentarzy, tym szybciej będzie nowy. Miłego dnia.

18 komentarzy:

  1. Motyw z byłą dziewczyną naprawdę pobudza wyobraźnię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się to, że przybliżasz nam przeszłość bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to jak ? Jak zawsze nigdy nas nie zawodzisz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny rozdział! Cudowne,mm! <3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie mamy nadzieję, że szybciutko pojawi się nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Sialalala kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego tacy faceci tacy troskliwi idealni pojawiają się tylko w filmach bądź historiach pomimo tego opowiadanie jest świetne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kontynuuj tą historię jest naprawdę wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem ciekawa jaką tajemnicę skrywa Justin.

    OdpowiedzUsuń
  10. We need your story :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekamy na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ta nadopiekunczość i troska :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Perfekcja w opowiadaniu

    OdpowiedzUsuń