- Czy mogę już pytać? - zerknęłam na niego podejrzliwie, a on tylko westchnął cicho i kiwnął głową. - Dobrze, zaczniemy od Samanty. Jakie były wasze relacje?
- Czy to jest naprawdę takie ważne? - spytał ponuro, marszcząc czoło. Aha, więc ma coś na sumieniu.
- Dla mnie tak. Odpowiedz.
- Ona jest starsza ode mnie tylko dwa lata, aniele. Zaprzyjaźniłem się z nią na studiach. Towarzyszyła mi przez całe moje życie. Uprawialiśmy niezobowiązujący seks. Nawet wtedy, gdy byłem z Chanel, pieprzyłem się z Sam. - wzruszył obojętnie ramionami, jakby to nie miało żadnego znaczenia. Dłońmi nadal pieścił moją stopę, chcąc mnie rozluźnić. Ale we mnie szalała złość. Byłam podminowana. - Nie myśl nad tym, nigdy bym ci tego nie zrobił.
- Ile miałeś kobiet przede mną? - mruknęłam, bawiąc się pianą.
- Bardzo dużo, Nat. Nie każ mi liczyć.
- Kim była kobieta, która zaczepiła cię w studio? - zapytałam, już nieco pewniej. Niby to tylko klientka, ale sama w to nie wierzyłam. Wyglądała dosyć podejrzanie i wzbudzała we mnie same negatywne emocje. Do tego, Justin tak szybko ją spławił.
- Nie muszę odpowiadać na wszystkie pytania. - burknął, odwracając wzrok. A jednak. Mogłam się tego po nim spodziewać.
- Kto to był, Justin? - powtórzyłam dobitniej, ale on pokręcił głową. - Jeśli mi nie odpowiesz, wrócę do Nowego Jorku.
- Jeśli ci odpowiem, mogę zepsuć wszystko. - co on takiego zrobił? Czy wydarzyło się to w przeszłości, czy teraz? Swobodnie opowiada o przeszłości, więc zrobił coś teraz. Moje serce ścisnęło się z żalu. Wstałam z wanny, chcąc wyjść, ale on pociągnął mnie z powrotem na dół. - Okej, powiem ci. Ale obiecaj, że nie będzie to miało wpływu na naszą przyszłość.
- Obiecuję.
- Gdy wyjechałaś do Tajlandii i nie dawałaś znaku życia, odchodziłem od zmysłów. Myślałem, że oszaleję. Wtedy pojawiła się Rovena, to była dziewczyna Jake'a. Szukała go, ale jego akurat nie było. Byłem u rodziców. Uprawialiśmy seks. Robiłem to tylko po to, aby się jakoś pocieszyć. - po jego wyznaniu, moja szczęka ląduje na samym dnie wanny. Pieprzył się z inną kobietą dla pocieszenia? Nie mogę w to uwierzyć. Justin trzyma mnie blisko siebie i nie pozwala uciec. - Obiecałaś.
Patrzę mu w oczy i kręcę z niedowierzaniem głową. Jak mógł!
- Mam na to swoje usprawiedliwienie, Natalie. Ale boję się, że gdy odkryjesz moją przeszłość, uciekniesz.
- Ucieknę, jeśli nie powiesz mi, o co chodzi, Justin. - krzyczę na niego, jednocześnie wijąc się w jego stalowym uścisku. To na nic. Mrugam kilkakrotnie powiekami, uspokajając się.
- Gdy byłem trochę młodszy od ciebie, miałem problemy z narkotykami i alkoholem. Gdybym wtedy nie pocieszył się jej ciałem, mógłbym do tego wrócić. Nie chcę stracić cię przez swoją głupotę, maleńka. Nigdy nie dotknę innej, przysięgam. Jesteś całym moim życiem i gdyby ktoś mi cię odebrał...
Szatyn zaciska wargi i nerwowo kręci głową. Tych informacji jest zbyt wiele, jak na jeden dzień. Wyobrażam sobie mojego biednego Justina, z igłą w żyle. To sprawia, że łzy pojawiają się w moich oczach. Nie, nie mogę pozwolić, aby wrócił do narkotyków i alkoholu. Przysuwam się bliżej niego, obejmuję dłońmi jego twarz i cicho szlochając, całuję go po twarzy. Wybaczę mu ten jeden wybryk, jeśli nigdy więcej się nie powtórzy. Kocham go do szaleństwa i chcę dla niego, jak najlepiej. Musi być szczęśliwy. Wtedy i ja będę szczęśliwa.
- Aniołku, powiedz coś. - szepcze, opierając swoje czoło o moje. Stykamy się czubkami nosów. To kolejny idealny moment, który zapamiętam, który jest tylko dla nas. - Jesteś bardzo zła?
- Och, nie. Tylko trochę. - mruczę, robiąc kółka nosem, wokół jego nosa. Uśmiecha się lekko.
- To dobrze. - oplata palcami mój kark i przyciska swoje usta, do moich. - Nie zostawiaj mnie już więcej. To straszne uczucie.
- Nie zostawię. A ty nigdy nie pieprz innych kobiet, nie pij i nie bierz narkotyków. Nie mogę sobie nawet tego wyobrazić. - mówię cicho.
- Nie chcę, abyś o tym myślała. To było dawno. Nie zrobię tego więcej, przysięgam. Tylko ty jesteś moim uzależnieniem.
*
Po kąpieli zakładam na siebie sukienkę, która sięga mi kostek. Jest zawiązywana na szyi. Materiał ma różne motywy, bardzo mi się podoba. Na stopy wsuwam lekkie sandałki. Włosy związałam w niechlujnego koka i delikatnie się pomalowałam. Justin ma na sobie szorty, podkoszulek i adidasy, a na głowie full capa. Zupełnie nie przypomina biznesmena z Nowego Jorku. Uśmiecham się na ten widok, który zdarza się nieczęsto. Gdy oboje jesteśmy gotowi, wychodzimy z domu. Josh, szofer i ochroniarz Justina, który przyjechał tu z nami, kiwa lekko głową. Ma teraz czas dla siebie, z czego na pewno jest zadowolony. Kto by chciał pracować w takim raju? Spodziewam się tego, że będzie to najlepszy weekend w moim życiu. Justin przez cały czas trzyma mocno moją rękę. Chcemy iść na miasto, zjeść kolację i pospacerować spokojnie. Moje życie przy tym mężczyźnie jest wspaniałe.
- Byłeś tu już wcześniej? - spoglądam na niego spod swoich ciemnych okularów. Wygląda bosko. Chcę cieszyć oczy jego widokiem, jak najdłużej.
- Tak, w sprawach biznesowych. - odpowiada, uśmiechając się szeroko. Po chwili obejmuje mnie ramieniem. Jestem tak niska, że śmiało mogę schować się pod nim. - Podoba ci się?
- Owszem, jest cudownie. Lubię mieć cię tylko dla siebie.
- Musimy częściej organizować takie wypady, maleńka. - mruczy, całując mnie w skroń. Zgadzam się z nim, jednak nie chcę, aby zawalał przeze mnie pracę. To szanowana osoba na świecie. Na pewno długo pracował na swój sukces. Otaczają nas palmy, nieznajomi ludzie i całkowicie inne powietrze. Jedyne, co może zepsuć mi humor, to to, że wszystkie kobiety pożerają wzrokiem mojego uroczego mężczyznę. Mężczyznę, w którym jestem absolutnie zakochana. Szkoda, że wie o tym tylko Jamie. Powinnam do niej zadzwonić, gdy wrócę do naszego tymczasowego lokum. - Jesteśmy na miejscu.
- Sushi? - pytam, na co Justin chichocze. Wiedział, że nie przepadam za tym, a mimo tego, zabrał mnie tu.
- Kochanie. - ujmuje moją twarz w dłonie i patrzy mi w oczy z troską. - Dostaniesz tu wszystko. Jadłem tu wiele razy i nigdy mnie nie zawiedli. Sama się przekonasz.
- Przeginasz, Bieber. - mruczę, idąc za nim. Muzyka w barze jest delikatna i szybko wpada w ucho. Potupuję cicho nogą w jej rytm. Czuję się wspaniale. Jestem nieco zdziwiona, gdy szatyn zawiązuje mi oczy czarną przepaską. Podobał mi się widok na tę restaurację. - Hej, co robisz?
- Chcę cię karmić. - oznajmia. Do moich nozdrzy dociera zapach jedzenia, które ktoś przed chwilą dostarczył. - Chcę, abyś skupiła się na smaku i zapachu, a nie wyglądzie. Może wtedy zacznie ci to smakować. Próbujemy?
Gdy kiwam ochoczo głową, Justin bierze się do pracy. Słyszę, jak bierze w dłoń pałeczki, chwyta coś i wsuwa do moich ust. Jedzenie jest miękkie, soczyste i rozpływające się w ustach. Gdy przegryzam prawdopodobnie kawałek ryby, mój język oblewa lekko słony sok.
- I jak? - pyta, a ja oblizuję usta. Justin śmieje się cicho. - Dalej?
- Tak, poproszę. - mamroczę, nie mogąc doczekać się następnej niespodzianki. Czuję palce Justina przy swoich ustach. Wsuwa mi do buzi coś twardego i chrupkiego, gdy odgryzam część, resztę zabiera. Czymkolwiek to było, było dobre. Przeszkadzał mi tylko palący sos.
- Wody? - zadaje mi kolejne pytanie i podaje szklankę. Biorę duży łyk, aby ugasić pożar. - Chcesz jeszcze?
- Och, jasne. - wzdycham cicho. Justin przez dłuższą chwilę coś majstruje. Wsuwa do moich ust kawałek bułki, na pewno cholernie drogiej, bo jest przepyszna, z rybą i jakimś sosem. Jest przepyszne. Miał rację, że jedzenie tu jest niesamowite. Mam ochotę na jeszcze i Justin oczywiście wciąż mnie karmi. Nie znam drugiego faceta, który potrafiłby uszczęśliwić kobietę tak, jak Justin. I wiem, że to jest ten moment. W tym momencie, muszę mu powiedzieć, że go kocham. Nie mogę dłużej z tym czekać. Nieważne, jak na to zareaguję. Kocham go i chcę, aby wiedział. Chcę, żeby miał pewność, że należę w stu procentach do niego. Nie musi odpowiadać mi tym samym. Wystarczy, że będzie miał świadomość mojego uczucia.
***
http://boyfriend-justinbieber.blogspot.com/ - zapraszam na nowe opowiadanie.
***
http://boyfriend-justinbieber.blogspot.com/ - zapraszam na nowe opowiadanie.
Cieszę się że Nat wybaczyła mu ten wybryk oboje są naprawdę uroczy :D
OdpowiedzUsuńTo takie słodkie jak on ją karmi *.*
OdpowiedzUsuńCzytam oba blogi po prostu rewelacja.
OdpowiedzUsuń