piątek, 25 lipca 2014

Rozdział pierwszy.

Był środek lata, a ja musiałam tłuc się autobusem. Mój samochód padł. Pierwszy raz mnie zawiódł. Pierwszy raz, gdy potrzebowałam go najbardziej. Miałam na sobie luźną sukienkę i buty na wysokim koturnie. Od dwóch lat pracowałam, jako fotograf dla różnych magazynów. Na stałe pracowałam tylko w Elle. Dzisiejszą sesję miałam z jakimś bogatym dupkiem. Szczerze mówiąc, usłyszałam o nim po raz pierwszy, gdy moja szefowa powiedziała mi o tym, że to właśnie ja mam robić mu zdjęcia. Tylko ja i Leo byliśmy fotografami. Nie rozumiałam dlaczego. Firma miała potężne możliwości i budżet, jednak nie zatrudniali nikogo więcej. Dwie osoby, miały przeprowadzać wywiad z tym mężczyzną, a ja miałam cyknąć kilka fotek. Wolałabym, aby to Leo się tym zajął, ale co ja miałam do gadania? Chciałam wypłatę? Chciałam, więc musiałam pracować. Do firmy dotarłam dziesięć minut przed czasem. Wchodząc, zderzyłam się z jakimś facetem, z którym było dwóch ochroniarzy. Mocno uderzyłam łokciem i tyłkiem o marmurową posadzkę. Gdy szatyn wyciągnął dłoń w moim kierunku, zerknęłam na jego złotego rolexa. Kolejny nadęty bogacz. Wolałabym, żeby mnie przeprosił. Zlekceważyłam jego gest i sama sobie poradziłam.
- Pieprz się. - fuknęłam, patrząc mu prosto w oczy. Był najpiękniejszym facetem, jakiego do tej pory spotkałam, ale to i tak niczego nie usprawiedliwiało. Aby nie wywołać kłótni, ruszyłam do windy. Dwóch goryli już dawno sobie poszło, ale ten mężczyzna nadal mnie obserwował. Przewróciłam teatralnie oczyma i weszłam do metalowej pułapki.

*

- Dzień dobry, panie Bieber. - rzuciła z szerokim uśmiechem moja przełożona, a mnie opadła szczęka. Mężczyzną, któremu miałam zrobić kilka zdjęć, był ten, którego dziś tak ostro potraktowałam. Odwróciłam się plecami, przyciskając pięść do ust. Byłam zszokowana. Próbowałam wdać się w dyskusję z osobami, które miały tu pomagać, ale wszystkie akurat były zachwycone urodą nieznajomego.
- Przepraszam, czy mógłbym zamienić słówko na osobności, z tą młodą damą? - stałam tyłem, więc nie wiedziałam dokładnie, o kogo chodzi. Naczelna poprosiła wszystkich o opuszczenie pomieszczenia, więc tak też chciałam zrobić, jednak przy drzwiach, Bieber złapał mnie za nadgarstek. Moje ciało przeszył miły dreszcz. - Prosiłem, abyś została.
- Słucham? - mruknęłam, zakładając ręce na piersi. Szatyn zrobił to samo i uśmiechnął się zwycięsko. Czego on chciał ode mnie? 
- Chciałem przeprosić cię za to całe zdarzenie. Bardzo mi przykro, że nie zauważyłem wcześniej tak pięknej i nadzwyczajnej kobiety.
Skąd on do cholery mógł wiedzieć, czy jestem nadzwyczajna, skoro nie znał nawet mojego imienia? Byłam wściekła. Ten dzień nie mógł być gorszy. Oparłam dłonie o biodra i rzuciłam mu złowrogie spojrzenie.
- Przeprosiny przyjęte. Coś jeszcze? - zapytałam. Był niesamowicie piękny. Górował nade mną wzrostem. Garnitur idealnie opinał jego ciało. Przez chwilę zaczęłam nawet zastanawiać się nad tym, jak wygląda pod spodem.
- Możesz sprawdzić. - powiedział, śmiejąc się cicho. Uniosłam brwi, nie rozumiejąc, o co chodzi. - Głośno myślałaś. Chciałbym się zreflektować i zaprosić cię na obiad.
- Nie zaprasza się ludzi na obiad, w ramach przeprosin. - było mi strasznie głupio. Jak mogłam zastanawiać się na głos, jak ten facet wygląda bez garnituru? Czułam, jak moje policzki płoną. Nie dam rady zrobić tych zdjęć. Gdy ta cała szopka się skończy, poproszę Leo, by mnie zastąpił.
- Prosiłbym, abyś nie odmawiała. To dla mnie bardzo ważne, Natalie.
- Skąd znasz moje imię? - warknęłam.
- Dlaczego jesteś tak złowrogo nastawiona? Nie oferuję ci seksu. Chciałbym spędzić z tobą trochę czasu.
- Odpowiedź brzmi nie. Wracajmy do pracy.
Mężczyzna tylko kiwnął głową, ale patrzył na mnie w taki sposób, jakby chciał mi powiedzieć, że to jeszcze nie koniec. Leo bez słowa zgodził się na zastąpienie mnie dziś. Był biseksualny, więc bardzo na rękę było mu to, że może pokręcić się wokół Biebera. Potrzebowałam doprowadzić się do równowagi, tak więc wróciłam do domu. Powiedziałam naczelnej, że źle się czuję przez ten upał, a ona natychmiast kazała mi odpocząć. Była strasznie troskliwą kobietą. Ale wysłała mnie do domu głównie dlatego, że moja matka była jej najlepszą przyjaciółką. Monica była strasznie wpływowa i gdyby dowiedziała się, że coś mi się stało w pracy, byłaby wściekła na Yvone. Postanowiłam przejść się piechotą, co było o wiele łatwiejsze, niż tłuc się autobusem w godzinach szczytu. Po drodze wstąpiłam po chińszczyznę, którą ja i Jamie uwielbiałyśmy. Nie byłam pewna, czy jest w domu, bo ostatnio poznała jakiegoś faceta i byli w sobie strasznie zakochani. Mocno im kibicowałam, bo przy nim, James była naprawdę szczęśliwa. Westchnęłam, gdy zastałam zamknięte drzwi. Bardzo jej teraz potrzebowałam, aby porozmawiać o całym zajściu z panem Bieberem. Zniosłam laptopa ze swojego pokoju do kuchni, otworzyłam pudełko z jedzeniem i zaczęłam szukać jakichkolwiek informacji na temat tego faceta. Nazywał się Justin Bieber, miał 26 lat, do tej pory się nie ożenił. Był drugi na liście Forbesa. Mieszkał w penthousie przy piątej alei, czyli nawet daleko ode mnie. Może dlatego nigdy nie spotkaliśmy się w mieście. Trzy czwartek jabłka należało do niego. No pięknie. Nawet firma, w której pracuję. Prawdopodobnie stracę pracę.

*

Około godziny 19 usłyszałam dzwonek do drzwi. Zrobiłam sobie typowo babski wieczór. Związałam włosy w luźnego koka, a na sobie miałam tylko bieliznę i szlafroczek, który zakrywał mi trochę więcej, niż pośladki. Ucieszyłam się, bo nie mógł być to nikt inny, niż Jamie. Zdarzało się jej często zapominać kluczy, co tym razem by mnie w ogóle nie zdziwiło. Z kieliszkiem z szampanem pobiegłam, aby otworzyć. Wmurowało mnie, gdy ujrzałam za nimi Justina. Przymknęłam powieki, aby sobie wszystko uzmysłowić. Stał tam. Ten piękny mężczyzna. Miał na sobie spodnie od garnituru, białą koszulę, kamizelkę, a marynarkę przewiesił sobie przez ramię.
- Skoro nie chciałaś przyjść na obiad, obiad przyszedł do ciebie. Mogę wejść? - uśmiechnął się szarmancko, a moje serce zmiękło. Otworzyłam nieco szerzej drzwi, a szatyn wszedł do środka. Za nim pojawiło się kilka osób, trzymający przeróżne dania. Wszystko zostało ustawione na stole w salonie. Później zostałam tylko ja i on. - Chyba robimy postępy. Pozwoliłaś mi tu wejść.
- Nie chciałam robić scen. - westchnęłam bezgłośnie, odstawiając kieliszek. Czułam się dosyć niekomfortowo w tym kusym szlafroku, który pokazywał zbyt wiele.
- Musiałem cię zobaczyć. Nie wytrzymałbym do następnego razu. 
- Nie mów tak. - skarciłam go. Ale nie powiem, bardzo mi to schlebiało. Nie wiem, czym zasłużyłam na zainteresowanie ze strony tak ważnej osoby.
- Ale to prawda, Nat. Nie mogę przestać o tobie myśleć. - wyszeptał, zbliżając się do mnie pewnym, aczkolwiek spokojnym krokiem. Poluźnił krawat, a jego ręce spoczęły na moim ciele. Czułam się w jego ramionach taka bezpieczna. Jednak musiałam zachować zdrowy umysł. To jedyne, co mogło mi pomóc. Czym prędzej, ujęłam jego dłonie i odepchnęłam delikatnie.
- Przestań, proszę. Czego nie rozumiesz w słowie 'nie'? - spytałam, mocniej zaciskając poły szlafroka.
- A co tu jest do rozumienia? Kobiety mówią nie, ale zaraz myślą inaczej. - oznajmił, przeszywając mnie wzrokiem. Boże, co on tu robi? Skuliłam się w sobie. Gdzie jest moja pewność siebie?
- Chcę, abyś wyszedł, Justin.
- Na pewno? - szepnął, nachylając się nade mną. Nerwowo przytaknęłam. Nie mogłam wydusić z siebie, ani jednego słowa. Jego zapach zawładnął moim bezbronnym ciałem i umysłem. Justin przejechał opuszkiem palca po mojej żuchwie, aż do kącika ust, gdzie złożył drobny pocałunek. - Do zobaczenia.
Nie wiem, kiedy wyszedł. Nie słyszałam. Moje serce łomotało zbyt głośno. Byłam rozemocjonowana. Jeszcze długo stałam w tym samym miejscu, wspominając jego zapach, dotyk, smak.

***
Zaczynam od nowa opowiadanie o tej tematyce. Wcześniej zrezygnowałam, bo komuś coś się nie spodobało. Teraz mam to gdzieś. To moja historia. I co z tego, że występuje w niej bogaty biznesmen? Czy zaraz muszę nawiązywać do Greya, Crossa? Nie. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Z niecierpliwością czekam na Wasze opinie.

11 komentarzy:

  1. Chyba będę miała pierwszy komentarz, nie wiem. Nie przejmuj się tymi osobami. Chyba Ci zazdroszczą, bo to mi się cholernie podoba. Nie ma co porównywać do Greya, czytałam i pierwszy rozdział Twojego jakoś bardziej mi się podoba. Aż samej biło mi serce przy końcówe. Mam nadzieję, że często dodajesz rozdziały, bo już czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację nie przejmuj się opinią innych życzę Ci powodzenia bo opowiadanie zaczyna się naprawdę ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się zwiastun historii mam nadzieję, że płynie dodajesz rozdziały bo wręcz nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście uważam że jest to jedno z lepszych opowiadań z jakimi miałam do tej pory styczność.

    OdpowiedzUsuń
  5. Minimalizm a i tak idealnie życzę Ci dużej grupy odbiorców i masy pomysłów co do dalszej kontynuacji :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś pięknego. Życzę Ci jak najwięcej sukcesów. Nie patrz na innych. Jeżeli wyznaczyłaś sobie pewien cel to brnij do niego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z resztą czytelników to Twoja historia ty ją tworzysz życzę Ci wszystkiego dobrego bo naprawdę masz talent

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak sie komus nie podoba to niech nie czyta, proste! Rozdzial swietny czekam na ciag dalszy :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Naprawdę świetnie!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po zwiastunie nie mogę doczekać się przebiegu historii

    OdpowiedzUsuń